wtorek, 12 kwietnia 2011

Mlynkova jak Małysz - nie do pobicia, Wiśniewski odpada

Czwarta odsłona „Bitwy na głosy” rozegrała się zdecydowanie pod znakiem osiągnięć Adama Małysza i odbyła się 26 marca. W wąsach wystąpili Hubert Urbański, bracia Golec, Michał Wiśniewski, a nawet założyła je na chwilę członkini loży szyderców – Alicja Węgorzewska. Zespół Piotra Kupichy ćwiczył śpiewanie na skoczni, a Piotr Kędzierski… oddał w stronę widowni skok ku chwale orła z Wisły. 

   
Podczas pożegnania z konkurentami i publicznością Michał Wiśniewski dziękował i chwalił swój łódzki zespół. Według głosujących widzów natomiast najlepszy okazał się po raz trzeci zespół  Haliny Mlynkovej.Na początek wszyscy razem zaśpiewali "I still haven't found I'm looking for".  

 
Tym razem muzyczna poprzeczka w przypadku każdej drużyny stała wyjątkowo wysoko. Bracia Golcowie swoim zespołem dyrygowali z małyszowymi wąsami. Grupa z Milówki w góralskich strojach zaśpiewała z rockowym pazurem piosenkę  „Crazy is my life”. Grażyny Szapołowskiej ich świetny występ nie porwał, ale pogratulowała drużynie, że muzyka i śpiewanie są dla nich najlepszym dopalaczem.    

  Drużyna Haliny Mlynkovej, niepokonana podczas dwóch ostatnich odsłon „Bitwy…” znów sięgnęła po piosenkę o Czarnym Kontynencie. W piosence zespołu ToTo „Africa” swoje solówki wykonali bliźniacy Tomek i Romek. – Nigdy nie widziałam bliźniaków tak niebezpiecznych jak wy! – zachwycała się Alicja Węgorzewska. – Macie taką samą barwę głosu. – chwaliła Tomka i Romka. 

Maciej Miecznikowski ćwiczył ze swoją drużyną w najwyższym budynku mieszkalnym w Polsce: Sea Tower nad morzem. – A zajdziemy jeszcze wyżej! – zapowiadał podczas prób Miecznikowski. Jego drużyna zaśpiewała niezwykły, klasyczny już utwór zespołu Queen „Bohemian Rapsody”. Wykonali go dynamicznie, wprowadzając odrobinę kabaretu i musicallu na scenę. – C’est genial! – zawyrokowała Alicja Węgorzewska podsumowując występ. Grażyna Szapołowska odpytała drużynę Miecznikowskiego ze znajomości życia Freddiego Mercury’ego. – Będziecie mieć więcej odwagi śpiewając czyjś utwór, jeśli poznacie trochę jego życie – brzmiały rady rasowej aktorki.

 Trzynastoletni i najmłodszy członek drużyny Urszuli Dudziak zaśpiewał solówkę w piosence The Jackson 5 „I want you back”. Czarne dźwięki na chwilę królowały na scenie „Bitwy na głosy”. – Mamy gwiazdę – podsumował występ trzynastoletniego Dominika Wojciech Jagielski. Urszula Dudziak zaprezentowała natomiast jedyny w swoim rodzaju moonwalk.
 Piosenkę „Send me an angel” zespołu Scorpions drużyna Michała Wiśniewskiego zaśpiewała… po polsku. – Po prostu Michał anioł – dodał Hubert Urbański, gdy tylko wybrzmiały ostatnie akordy. Swoją solową partię zaśpiewała Ola, Justyna i Agata. - Cała ta skrzydlata taniocha nie za bardzo mi się podobała – skrytykował oprawę sceniczną Wojciech Jagielski, jednak solówka Justyny zachwyciła go zupełnie. 
 Natasza Urbańska postanowiła wprowadzić odrobinę wiosny na scenę „Bitwy na głosy” piosenką „Don’t worry be happy”. Wykorzystała w niej swoją tajemną broń, Adriannę, którą loża ekspertów obwołała jednogłośnie polską Mariah Carey. Oprócz Adrianny, właścicielki niezwykłego, wysokiego głosu, furorę zrobił również człowiek-gąsienica.



Piotr Kupicha, który zaczynał przygotowania z zespołem od wizyty na skoczni narciarskiej, postawił tym razem na utwór Kings of Leon „Use Somebody”. – Moim zdaniem najlepsze wykonanie. Miałem łzy w oczach –mówił zupełnie poważnie Wojciech Jagielski tuż po występie drużyny Kupichy, w którym solówkę zaśpiewała młoda, ale bardzo rockowa mama, Agata.

Widzowie zadecydowali, że w czwartej odsłonie „Bitwy na głosy” trzecie miejsce przypadło zespołowi Piotra Kupichy, druga była drużyna Urszuli, koszulka zwycięzcy po raz trzeci przypadła zespołowi z Cieszyna, dowodzonemu przez Halinę Mlynkovą. Okazało się, że nie oddali zwycięstwa tak łatwo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz